Bibliografia. Historia, teoria, praktyka


  Zobacz książkę  

2022-09-13

 

Red. nauk. Agnieszka Chamera-Nowak,"
Kobiety Polsce – Polska Kobietom",

Wydawnictwo Naukowe i Edukacyjne SBP, Warszawa 2022


Przywracanie zasłużonej pamięci

W muzeum sztuki współczesnej Tate Modern w Londynie znajduje się plakat autorstwa kolektywu artystycznego anonimowych kobiet przedstawiających się jako Guerrilla Girls. Grafika przedstawia motyw Wielkiej Odaliski z obrazu Ingres’a przybranej w małpią maskę. Hasło głosi: „Czy kobiety powinny być nagie, żeby dostać się do Metropolitan Museum?” A poniżej drugie zdanie: „Mniej niż 5% artystów w dziale sztuki współczesnej to kobiety, ale 85% aktów przedstawia kobiety”. Choć kobiety w Polsce pracowały i tworzyły, to takie podejście wobec nich dominowało: najważniejsze, żeby były ładne i miłe.

W przestrzeni publicznej, literaturze, malarstwie czy nauce przez lata trudno było szukać ich obecności. Nie oznacza to bynajmniej, że kobiety nie dyskutowały, nie pisały, nie tworzyły i nie odkrywały. Robiły to, ale w świecie i kulturze zdominowanej przez mężczyzn spychane były na marginesy życia publicznego i twórczości. Choć były i takie kobiety, które swoimi talentami i cechami charakteru sprzeciwiały się zastanym warunkom.

Książka „Kobiety Polsce, Polska kobietom” przywraca pamięć o kobietach, które na to zasługują, o wybitnych przedstawicielkach swoich profesji. Od renesansu do dzisiaj. Jaki wpływ miały polskie kobiety na kulturę, społeczeństwo, naukę? Jakie były ich poglądy na świat? Autorzy, jak pisze we wstępie redaktorka tomu Agnieszka Chamera-Nowak, prezentują wieloaspektowe podejście, przyglądając się kobiecym historiom z punktu widzenia socjologii, politologii, historii czy bibliologii.

Najpierw ładna, potem mądra

Ich sylwetki bez wyjątku wywodziły się z grup uprzywilejowanych intelektualnie i finansowo – były ziemiankami, arystokratkami, wykształconymi mieszczankami. O kobietach wywodzących się z biedniejszych warstw społecznych nie wiemy wiele, bo ówczesne społeczeństwo nie dało im możliwości edukacji, nie traktowało ich poważnie. Ich życiorysy zatarły się bezpowrotnie.

O postaci równie wybitnej co uprzywilejowanej pisze Dorota Pietrzkiewicz. Anna Paulina z Sapiechów Jabłonowska powoływała dobroczynne instytucje, szkoły położnych, wyposażała biblioteki. W swoich dobrach założyła drukarnię. Zarządzała ogromnym majątkiem, pisała i korespondowała.

Znak czasów objawia się w tym, że wszystkie opisy bohaterek, które przytaczają autorzy, to – siłą rzeczy – relacje sporządzone przez mężczyzn. Cechą wspólną wielu z nich jest więc opis urody, wyglądu i ubioru kobiet, który następnie przechodzi w ukazanie przymiotów ducha i umysłu, uzupełniany następnie zasługami i osiągnięciami. Władysław Górski Pobóg pisał więć o Jabłonowskiej: „(...) w młodości jednająca wszystkich pięknością i dowcipem, w późniejszym wieku zasługiwała również na ogólny szacunek i powagą i rozumem”.

Cóż jednak uroda, kiedy jej zasługi, nie dość, że były wielkie, to jeszcze obejmowały aktywności przypisywane wówczas mężczyznom. Publikowała, zarządzała majątkiem, edukowała siebie i innych, zajmowała się polityką. Trzysta lat temu zaczęła przebijać sufit.


Kropla drąży skałę ponad podziałami

Równolegle do działań sufrażystek, które głośno upominały się o swoje prawa, niezliczona ilość kobiet działała u podstaw, wykonywała żmudną, acz równie pożyteczną pracę. Lobbowały, oswajały opinię publiczną z wybranymi tematami, nowymi nurtami i widokiem damskich imion w redakcyjnych stopkach. O takich kobietach, publicystkach i literatkach, współpracujących z „Gazetą Kaliską” w czasie zaborów, pisze Ewa Andrysiak.

Wśród autorek były takie, które opublikowały zaledwie parę artykułów oraz takie, nazwiska jak Maria Konopnicka czy Maria Dąbrowska. Tematy o których pisały, rozpościerały się szeroko: od twórczości ludowej, przez muzykę poważną i literaturę piękną, po kwestie dobroczynność i społecznej wrażliwości. Przy czym nastawienia na tę trudno nie zauważyć. Zofia Kęczkowska „apelowała, by walczyć z ciemnotą i nędzą”, Emilia Bohowiczowa pisała o szkołach dla analfabetów i szkołach ludowych, a Melania Parczewska publikowała teksty o opiece społecznej. Kobiety, które wywodziły się z warstw uprzywilejowanych, oferowały swoje ręce i serca innym kobietom, z którymi mogły się utożsamiać i je rozumieć – można przypuszczać, że podwaliną społecznej działalności tych kobiet było siostrzeństwo i braterstwo rozpostarte ponad podziałami klasowymi, finansowymi czy polityczno-geograficznymi. Innymi słowy: we wszystkich zaborach kobiety dzieliły podobny los i podobne tematy je zaprzątały. Nad tematami „ogólnokobiecymi” dominowała więc dobroczynność i skupienie na kwestiach społecznych problemów.

Często zasięg oddziaływania intelektualnego opisywanych kobiet pozostawał lokalny – choć były też takie, które umarły otoczone powszechnym szacunkiem i poważaniem. Szklany sufit, który dzisiaj każe kobietom w Europie pochylać głowę, wówczas zmuszał je do głębokiego zginania karku. Mieszczanka pisząca do lokalnej gazety mieściła się jeszcze w męskim pojmowaniu świata, ale niewiele więcej dało się tam jeszcze dołożyć. „Warkocz długi, rozum krótki” – głosiło niegdyś przysłowie.

Autorki te nie były jednak tylko kwiatkami do męskiego kożucha. Irena Polskowska, narzekając na geograficzną i intelektualną prowincjonalność Kalisza, pisała w 1895 roku: „Między mieszkankami naszego grodu coraz więcej rozwija się kult tej emancypacji, która wskazuje kobiecie cele szlachetne i podniosłe, osiągane za pomocą właściwej dla niej pracy, wiedzy i uświadomienia sobie swych dążeń”.

 

Inteligentka na pomoc

Te dążenia przekuwała w czyny Zofia Dąbska, działaczka społeczna i niepodległościowa, której życiorys przytacza w artykule Mateusz Ratyński. Urodzona i wychowana w dostatku, wyedukowana i patriotycznie ustawiona, działała na rzecz tych, którzy pod zaborami mieli najgorzej i o których prawa mało kto się upominał. „Zimne wyrachowanie i strach – to busola wszystkich, a serca ani krztyny. Wszędzie nienawiść do chłopów, do chamów. Nie zdarzyło mi się rozpocząć rozmowy z kimkolwiek o wsi, żeby na dnie tej rozmowy nie dogrzebać się więcej lub mniej tajonej nienawiść” – pisała w swoim dzienniku.

W tym wszystkim zauważała pozycję kobiet przygniecionych patriarchalnymi społecznymi stosunkami. W 1908 roku we wsiach agitowała za kandydaturą Marii Dulębianki do Sejmu Krajowego. Ale nie tylko prowincja borykała się z tym problemem. Sama Dąbska, związana ze środowiskiem PSL Piast narzekała na brak zrozumienia i pomocy w swoim własnym, inteligenckim środowisku.

W jedenaście lat po jej przedwczesnej śmierci wybuchła II Wojna Światowa.


Kobiety na traktory

W okresie powojennym pozycja kobiet wzrosła, po części z konieczności, po części dzięki zmianie mentalności i nastawienia społecznego wypracowanego przez kobiety przed drugą wojną światową. Słynna kobieta-traktorzystka ze stalinowskich plakatów była symbolem potrzebnej i pełnoprawnej członkini społeczeństwa, sprawnym, produktywnym trybikiem w przemysłowo-rolniczej maszynie państwa.

Świetnym probierzem tego, jak Polska Ludowa postrzegała kobiety, jest to, jak państwo przedstawiało je… dzieciom (Bogumiła Staniów, Wizerunek kobiety kreowany na łamach czasopism dla dzieci młodszych w PRL-u). „Już za rządów Władysława Gomułki władza dostrzegała obecność kobiet w niemal każdej dziedzinie życia” – czytamy. Co znamienne, przede wszystkim postrzegała je jednak przez pryzmat pracy.

Babcie na przykład partia ceniła za to, że stanowiły cenne zaplecze w wychowywaniu dzieci, wspierając tym samym pracujące zarobkowo kobiety. Ówczesna encyklopedia dla dzieci pisała, żeby w Dzień Matki odciążyć zarobione panie, „dokonać przeglądu domowego podziału obowiązków [oraz] zastanowić się nad tym, czy nie jest on krzywdzący dla mamy, często obciążonej przecież oprócz domowych obowiązków również pracą zawodową”. Przy tym prasa dla pań kreowała obraz pracującej matki bohaterki, zajmującej się pracą zarobkową, a po godzinach – wychowaniem dzieci. Stereotyp „matki polki” trzymał się więc mocno, z tym że uzupełniono go o dodatkowe przymioty, jakże potrzebne w gospodarce niedoboru.

Dzień Edukacji Narodowej, a de facto Dzień Nauczycielek, siłą rzeczy rozgrywał się w szkołach, w ich miejscu pracy. Podobnie zresztą jak dzień kobiet. Państwowy „ceremoniał” w zakładach pracy obejmował nieśmiertelne goździki i nylonowe rajstopy w ramach prezentów. Obdarowywane pracownice zobowiązywały się z kolei do… „poprawy wydajności i tempa pracy, przodownictwa i współzawodnictwa”.


Dać pamięć

„Kobiety Polsce, Polska kobietom” to czternaście artykułów poruszających rolę kobiet w różnych czasach i w różnych kontekstach. Przegląd epok i bohaterek (zarówno indywidualnych, jak i zbiorowych) zapewnia dobór wielu różnych perspektyw naukowych. Wszystkie artykuły, które składają się na książkę, reprezentują krytyczne podejście do historii, w którym wiele jeszcze do powiedzenia będą miały kobiety. Jak pisze Matylda Zatorska, „Historia kobiet miała przypomnieć postaci, o których zapomniano, upamiętnić te, które odegrały rolę szczególną oraz »dać« pamięć tym, które – żyjąc współcześnie – nie godziły się na miejsce wyznaczone im przez społeczeństwo.”


TH


  Zobacz książkę